Magazyn PDF

Portal studentów Wydziału Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii UW

Film

Cudowne dziecko współczesnego filmu

Światowe kino dochowało się pierwszego geniusza wśród najmłodszego pokolenia twórców. Xavier Dolan, ledwie 24-letni reżyser, już po trzech filmach wypracował sobie własną markę i, co ważniejsze, charakterystyczny, niepowtarzalny styl.

Urodzony w Kanadzie Dolan od najmłodszych lat miał styczność z kinem. Jego ojciec, pochodzący z Egiptu Manuel Tadros, jest aktorem, piosenkarzem, komikiem i autorem tekstów scenicznych. Kilkuletni Dolan występował u jego boku w kanadyjskich produkcjach filmowych i telewizyjnych oswajając się z kamerą. Obecnie za jej pomocą przygląda się swoim bohaterom w sytuacjach, w których najbardziej się lubuje – ekstremalnie emocjonalnych.

 

A co Dolana interesuje najbardziej? Uczucia, intymność, seksualność. Filmy młodego Kanadyjczyka przesiąknięte są erotycznym napięciem, tak gęstym, że aż odczuwalnym. Dolan w swoich obrazach przekonująco i w nowatorski sposób wykreował świat miłości, która jest gwałtowna i czuła zarazem, gorąca i wyrachowana, ekspresyjna i wstydliwa. Raz zaspokaja ciało, a raz to umysł jej bardziej potrzebuje. Widz ogląda przeróżne jej typy – hetero- i homoseksualną, przyjacielską i rodzinną, szczęśliwą i niespełnioną, wyidealizowaną i sprowadzoną na ziemię. Świeżość, z jaką Dolan porusza się po tej wyświechtanej filmowo tematyce, jest zdumiewająca. Ją akurat można tłumaczyć jego młodym wiekiem. Ale skąd ta dojrzałość spojrzenia?

spacerek.png

 

Cannes podbite!

Kanadyjczyk debiutował w 2009 roku w na poły autobiograficznym dramacie „Zabiłem moją matkę”. To historia egzaltowanego nastolatka Huberta (w tej roli sam Dolan), który za wszelką cenę próbuje wyrwać się spod kontroli opiekuńczej matki. Przeanalizowawszy swą relację z nią, chłopak dochodzi do przejmującego wniosku, że wspólne mieszkanie sprawia, że nie potrafi jej kochać. Dawno przestali być przyjaciółmi jak niegdyś, a co gorsza, Hubert nie potrafi powiedzieć matce o swoim homoseksualizmie. Film będący projekcją wzajemnej wojny podjazdowej prowadzonej przez ową dwójkę otrzymał 3 nagrody w sekcji Director’s Fortnight festiwalu w Cannes, a Dolan dostał 8-minutową owację na stojąco.

zabilem„Zabiłem moją matkę” – debiutancki film Xaviera Dolana

 

Po zyskaniu światowego rozgłosu reżyser w 2010 roku stworzył „Wyśnione miłości”, swe najsłynniejsze dotąd dzieło. Opowieść o dwójce przyjaciół, Francisie (ponownie Dolan) i Marie, którzy jednocześnie zakochują się w nowopoznanym Nicholasie, uwodzi intensywnością i nieodpartym fatalizmem. Bohaterowie rywalizują ze sobą próbując zrobić, jak najlepsze wrażenie na chłopaku, czym coraz bardziej wystawiają na szwank swoją przyjaźń. Poszczególne części tej burzliwej historii przedzielone są zgrabnymi, paradokumentalnymi wypowiedziami szeregu osób o ich uczuciowych doświadczeniach. „Wyśnione miłości” znów uhonorowano owacją na stojąco na premierze w Cannes.

wysnione„Wyśnione miłości”

 

Następnie przyszedł czas na „Laurence na zawsze” z 2012 roku, najodważniejszy i zarazem najtrudniejszy z filmów Kanadyjczyka. Dolan tym razem skupił się wyłącznie na reżyserii i w filmie nie występuje (poza epizodycznym mignięciem na balu). „Laurence na zawsze” to epickich rozmiarów (2 godziny 40 minut) opowieść o związku Frederique, żywiołowej i pełnej pasji kobiety oraz Laurence’a, jej wieloletniego chłopaka. Mężczyzna pewnego dnia wyznaje partnerce, że od zawsze miał wewnętrzne przekonanie, że powinien urodzić się kobietą. Teraz, z pomocą Frederique lub bez, chce swe marzenie zrealizować. Wraz z bohaterami widz przechodzi przez wszystkie oczekiwane i niespodziewane konsekwencje tej decyzji.

           

laurence„Laurence na zawsze”

 

Dolanowska wizja

 U Dolana szczególną uwagę przykuwają wykreowane przezeń postaci. Nie ma tu prostych bohaterów. Wszyscy są wybitnie inteligentni, świadomi świata, wrażliwi na piękno, obyci, ale mimo tego – niezrozumiani. Lubują się w wielkich i małych gestach, palą chore ilości papierosów, bawią się wielkimi, często nieadekwatnymi, słowami. Cechuje ich charakterystyczne dla współczesności rozdarcie między świadomością nieograniczonych możliwości a niesatysfakcjonującymi ich własnymi dokonaniami. Przy tym Dolana w zasadzie nie interesuje życie czy aspiracje zawodowe (może poza pisarzem Laurencem) swoich bohaterów, skupia się na stronie emocjonalnej. Zdaje się pokazywać, że nieważne, jak człowiek się utrzymuje, istotne jest, co reprezentuje jego osobowość. Ten zwrot ku wnętrzu osoby, ku spirytualizmowi, ku temu, co w ludziach niematerialne, skrywane, jest ogromnie charakterystyczny dla twórczości Kanadyjczyka.

wkuryw„Wiśnione miłości”

 

Jednak tym, co sprawia, że filmy Dolana są tak wyjątkowe, jest jego niespotykane wyczucie estetyki. Sceny są wizualnie nieskazitelne, wystudiowane do najdrobniejszego detalu, perwersyjnie spowalniane (jakby reżyser, świadomy swego talentu, chciał dać widzowi więcej czasu, by się nimi nacieszyć). To genialne impresje, biorące siłę z idealnie dobranych kształtów, kolorów i kontrastów potęgowanych mistrzowskim montażem. Spokojnie można by je oprawić w ramkę i postawić na stoliku. W każdym filmie jest oczywiście estetyczna perełka, która najmocniej zapada w pamięć. Należy zatem zwrócić uwagę na scenę malowania pokoju à la Jackson Pollock w „Zabiłem moją matkę”, przygotowania Marie i Francisa na drugie spotkanie z Nicholasem w „Wyśnionych miłościach” oraz barokowo wręcz bogaty bal maskowy, na który zdesperowana Fred udaje się w „Laurence na zawsze”. Gdy te utrzymane w na poły teledyskowej konwencji obrazy widzi się po raz pierwszy, nie tylko wprawiają w oniemienie. Pozostawiają, oprócz wrażenia obcowania z prawdziwym artyzmem najwyższych lotów, rozbudzony apetyt na więcej i więcej.

biutu

 

Twórczość Dolana poza wymienionymi dotąd walorami ma jeszcze jeden dodatkowy – doskonale dobraną muzykę. Podobnie jak w przypadku filmów Quentina Tarantino, u Kanadyjczyka ścieżka dźwiękowa to materiał na oddzielną opowieść. Dolan zarówno odkurza stare przeboje („Bang Bang” Dalidy lub „Fade To Gray” zespołu Visage), jak i używa współczesnych utworów („Pass This On” grupy The Knife czy „Noir Desir” z repertuaru Viva La Fete). Muzyka czasem komentuje wydarzenia, zazwyczaj jednak jest harmonijnym tłem dla finezyjnych ujęć, wzbogaca ich nastrój, dostarcza nowych smaczków. Dolan wyciska absolutne maksimum z wartości dodanej powstałej dzięki połączeniu obrazu i dźwięku.

 

fred

 

Plany na przyszłość

Dobrą wiadomością dla kinomanów jest fakt, że młody reżyser to twórca bardzo płodny i pracowity. Już przygotowuje następny film „Tom à la Ferme”, ekranizację sztuki Michela Marca Boucharda o tym samym tytule. Będzie to historia Toma, który po śmierci partnera popada w depresję. Gdy poznaje jego rodziców, okazuje się, że nie tylko nie wiedzieli oni o relacji między chłopakami, oni nie mieli pojęcia o orientacji seksualnej swego dopiero co zmarłego syna.

Znów zatem Kanadyjczyk chce sięgnąć po bliskie mu tematy braku międzypokoleniowej komunikacji, seksualności, gwałtownych przeżyć. Gdyby chodziło o innego reżysera, można by go zacząć posądzać o zwiastujące zwykle artystyczny dołek, popadanie w rutynę. Znając jednak twórczość Xaviera Dolana i wiedząc, do czego jest zdolny, pozostaje mu jedynie przyklasnąć i zacierać ręce czekając niecierpliwie na przewidzianą na 2013 roku premierę.